Zakrzowska Szpica
30 marca 2011, aktualizacja: 10 września 2015 | Autor: Maciej Poloczek
Góra Szpica zwana także Zakrzowską Szpicą to najwyższe wzniesienie gminy Gogolin 256m n.p.m. położone na Wyżynie Śląskiej w Grzbiecie Chełmu. Na najstarszej mapie na której ją znalazłem( z 1890r) jest nazwana jako Sprentschutzer Berg- Góra Sprzęcicka , prawdopodobnie od pobliskiej miejscowości Sprzęcice. Na współczesnych mapach nazywana jest zawsze „Szpica”.
Nazwa „Szpica” prawdopodobnie wywodzi się od obelisku znajdującego się na górze, jako że sama góra ze swojego kształtu żadnej szpicy nijak nie przypomina. Sam obelisk zbudowany jest z wapiennych, jasnych kamieni w formie piramidy o trójkątnej podstawie i wysokości około 5 metrów. Jak głosi legenda jest to pozostałość po dawnym zamku, który zapadł się pod ziemię jako kara za złe uczynki. Jednak w rzeczywistości nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie kiedy i w jakim celu został zbudowany ten obelisk tak niezwykły w swoim kształcie. Na śląsku niewiele jest obelisków w kształcie piramidy, ale żaden nie jest o podstawie trójkąta.
W latach 30-40 XX wieku góra Szpica była polecana jako znakomite miejsce widokowe, dziś jednak jest zbyt zarośnięta drzewami oraz leszczyną żeby można było cokolwiek zobaczyć.
W odległości kilkunastu metrów od obelisku znajdują się betonowe fundamenty prawdopodobnie jest to pozostałość po stalowej wieży obserwacyjnej z czasów II wojny.
Wspomniana legenda jest ciągle żywa wśród mieszkańców okolicznych wiosek. Ja osobiście pierwszy raz usłyszałem ją z ust byłej mieszkanki Kosorowic, a brzmi ona tak:
Na górze Szpicy kiedyś był zamek, którego właściciel był bardzo zamożny i równie chciwy. Czas spędzał na ucztach i przyjęciach trwoniąc swoją fortunę zbudowaną na ucisku okolicznych chłopów.
Pewnego dnia kiedy na zamku jak zwykle rozbrzmiewała muzyka i odbywała się uczta, do jego bram zakołatał strudzony wędrowny żebrak, a może pielgrzym podążający do pobliskiego miejsca urodzenia św. Jacka w Kamieniu Śląskim. Kiedy otworzono wrota poprosił o kęs strawy i schronienie przed zbliżającą się burzą. W odpowiedzi przegoniono go i poszczuto psami. Rozżalony takim potraktowaniem przeklął pana zamku wraz z jego włościami. Jeszcze tego samego dnia wieczorem rozpętała się burza w czasie której ognisty piorun uderzył w zamek, który zapadł się pod ziemię wraz z całym biesiadującym dworem. Pozostały po nim jedynie porozrzucane kamienie i kamienna szpica, tak więc klątwa się wypełniła.
Jednak to nie koniec legendy. Po jakimś czasie w okolicach dawnego zamku zaczęła pojawiać się biała dama z czarnym psem,który trzymał w pysku płonące klucze zamkowe. Miała to być żona właściciela zamku z młodym dziedzicem. Wszyscy zaczęli omijać to miejsce z daleka. Czarny pies pojawiał się myśliwym w lesie, kiedy jednak do niego strzelali kule nigdy nie trafiały.
Z białą damą natomiast spotkała się mieszkanka Kamienia Śląskiego zbierająca jagody w lesie. Pojawiła się równo w południe, kiedy przerażona kobieta chciała uciec, ta zagrodziła jej drogę i poprosiła o codzienną modlitwę w jej intencji na miejscu dawnego zamku o północy. Jednocześnie obiecała, że wynagrodzi codzienny trud wkładany w modlitwę. Po czym zniknęła jakby jej nigdy nie było. Kobieta pomimo podeszłego wieku chodziła codziennie na górę o północy i modliła się o przebaczenie wyrządzonych ludziom krzywd przez właścicieli zamku. Jej szczere modlitwy bardzo szybko wyjednały u Boga wybaczenie i zdjęcie klątwy z białej damy. Kiedy to nastąpiło biała dama znowu ukazała się staruszce i jako nagrodę za jej wytrwałość , przepowiedziała jej datę jej śmierci. Miało to się stać wtedy kiedy wielki czarny pies wbiegnie do jej izby. Jaki czas potem staruszka poczuła się słabo, położyła się do swojego łóżka. Wtedy ukazał się jej młody dziedzic zaklęty w psa i mówiąc ludzkim głosem prosił by także jemu pobożna kobieta swą modlitwą pomogła pozbyć się klątwy. Kobieta jednak przypomniawszy sobie przepowiednię białej damy tak się przeraziła że umarła. Czarny pies wybiegł z izby i podobno czasem można go zobaczyć w lesie na stokach góry Szpicy jak biega z płonącymi kluczami w pysku…
Istnieje też podanie o tajemniczym przejściu podziemnym zaczynającym się w ocalałych lochach a kończącym przy drodze Gogolin Strzelce Opolskie. Nie udało mi jednak odnaleźć całej treści tej legendy. Mam nadzieję jednak, że ten wątek kiedyś uzupełnię.
Naturalna dzikość przyrody nie została jeszcze tam zniszczona przez nas-ludzi. Nie ma tam śmieci, wszechobecnych foliowych torebek czy innych oznak pseudocywilizacji. Proszę o uszanowanie przyrody tego miejsca w jej pierwotnej postaci…
Idąc przez las natknąłem się na „coś” rosnące na spróchniałym pniu. Po długich poszukiwaniach udało mi się zidentyfikować owe „coś”. Jest to porost nazwany chrobotkiem rogokształtnym. Charakteryzuje się tym, że wyrasta w postaci drobnych około 3 cm „rogów”. Poniżej fotografia.
W lesie są też inne ciekawostki. Na przykład drzewo wiszące w powietrzu…
Na koniec jak zwykle mapka. Najłatwiej dojechać od strony miejscowości Dąbrówka z drogi numer 409. Najlepiej zostawić samochód obok przystanku PKS i na piechotę udać się w kierunku lasu. Ciemnozielonymi kropkami oznaczyłem trasę dojścia na granicy lasu i pól, natomiast jasnozielonymi jak dojść na samą górę lasem.
Pozdrawiam
Maciej Poloczek